"To co najważniejsze na tym świecie, to być człowiekiem, i to dobrym człowiekiem"
Phil Bosmans
Historia zmagań Zbyszka z chorobą została umieszczona z inicjatywy jego siostry Jolanty.
Mój brat od dzieciństwa borykał się z chorobą Keitha (guzy chrzęstno-kostne), która w wieku 34 lat przekształciła się w nowotwór złośliwy kości. W kwietniu 2008 r. zakwalifikowano Zbyszka do leczenia paliatywnego. Ale On chciał dalej żyć, aby wspierać swoją rodzinę:
- córkę Paulinę, niedowidzącą i z porażeniem mózgowym,
- córkę Magdę, która odziedziczyła chorobę Keitha,
- żonę Danutę z niedowładem prawostronnym.
Nie mogąc pogodzić się ze swoim losem szukał lekarza, który ocali mu życie. W Centrum Onkologii w Warszawie usłyszał od Dr. Wirginiusza Dziewirskiego, że jedynym wyjściem jest hemipelvectomia z płatem tylnym, czyli usunięcie kończyny wraz z częścią miednicy. Pod pływem stresu Zbyszek wyszedł z gabinetu, ponieważ nie mógł znieść myśli o okaleczeniu ciała i byciu osobą niepełnosprawną. Przed operacją odczuwał strach przed utratą życia. Pod koniec czerwca 2008 roku podjął decyzję o zabiegu, a w lipcu tego roku został przyjęty do Szpitala Klinicznego nr. 4 w Lublinie. Cała procedura przyjęcia, przygotowania do zabiegu i objęcia kompleksową opieką medyczną przebiegała bardzo sprawnie w atmosferze życzliwości, troskliwości, zrozumienia potrzeb człowieka chorego. Pan prof. Tomasz Mazurkiewicz zafascynował brata swoim podejściem do pacjenta i konkretnym działaniem, które uratowało mu życie. Brat opuścił szpital na wózku inwalidzkim z wnioskiem na protezę kanadyjską po wyłuszczeniu w stawie biodrowym. Sprzęt ten podlegał częściowej refundacji przez NFZ i PEFRON. Okazało się, że w przypadku Zbyszka proteza ta była trudna do wykonania, ponieważ nie było jej do czego przymocować.
W dniu 05.11.2008 udał się z rodziną na wizytę do firmy OTTO-BOCK w Poznaniu. Po konsultacji u Pana Michaela Kuhnerta okazało się, że nie mając części miednicy, kości krzyżowej i łonowej zaproponowano mu dwutorowe rozwiązanie:
- wózek inwalidzki z siedziskiem przystosowanym do jego potrzeb; same siedzisko wyceniono na kwotę około 10 000 zł,
- protezę w formie gorsetu szkieletowego, która miała służyć do poruszania się średnio około 3 godzin dziennie i do przechodzenia szpitalnej rehabilitacji; najtańszy wariant tego sprzętu wyceniono na ok. 50 000. zł.
Zbyszek starał się w miarę możliwości być jak najbardziej samodzielny. Włączył się aktywnie w akcję zbierania funduszy na zakup swojego inwalidzkiego wyposażenia - wziął udział w telewizyjnym reportażu "Wokół nas". W ramach tej akcji udało się pozyskać środki finansowe między innymi od:
- ludzi dobrego serca,
- Stowarzyszenia "Kobieta 2000" w Choszcznie,
- Kancelarii Prezydenta RP, reprezentowanej przez Panią Ewelinę Kreft (Prezydentem wtedy był Lech Kaczyński),
- Fundacji TVN "Nie jesteś sam",
- Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Choszcznie.
Brat długo nie mógł pogodzić się z upośledzeniem narządu ruchu. W 2011 roku postanowił zapisać się na kurs prawa jazdy. O kulach sam dojeżdżał pociągiem z Choszczna do Szczecina. Podróżował środkami transportu komunikacji miejskiej oczekując czasami przez dłuższy okres czasu na zajęcia teoretyczne lub praktyczne. W okresie jesienno-zimowym cała rodzina drżała o jego bezpieczeństwo, zwłaszcza gdy był zmuszony poruszać się o kulach po śliskiej nawierzchni. Po zdaniu egzaminu w dniu 28.02.2008 okazało się, że nie może liczyć na dofinansowanie zakupu samochodu ze strony PFRON, ponieważ przepisy nie uwzględniały osób z jego stopniem niepełnosprawności. Wtedy Ojciec Zbyszka zaciągnął kredyt w banku na kupno używanego samochodu. W dniu 12.03.2012 przekazał synowi samochód Renault Megane z automatyczną skrzynią biegów. Od tej pory mój brat nie rozstawał się ze swoim samochodem. Sam jeździł do lekarzy, na zakupy, odwoził córkę do szkoły, zwiedzał w granicach możliwości finansowych kraj. Pomagał innym ludziom poprzez podwożenie ich swoich samochodem.
We wrześniu 2012 roku Zbyszek był operowany z powodu przerzutu nowotworu do prawego płuca, a w styczniu 2013 roku przeszedł operację płuca lewego. Zarówno po jednym jak i drugim zabiegu wracał po około dwóch tygodniach z powrotem do jazdy samochodem.
W swoim życiu doświadczył wielu wzlotów i upadków. W swoim otoczeniu Zbyszek był lubiany i podziwiany za siłę woli i bezkompromisową walkę ze swoją chorobą.
"Niech pociechą dla nas będzie to, iż żaden ból na świecie nie trwa wiecznie. Kończy się cierpienie, pojawia się radość i tak równoważą się nawzajem."
Albert Camus